Mięso indycze w moim dzieciństwie nie
było zbyt popularne, o czym już pisałam w poście dotyczącym
gulaszu z indyka. Dlatego teraz jeżeli tylko nadarza się okazja
kupujemy mięso indycze, by to nadrobić. Właśnie ostatnio mąż
kupił bardzo ładny kawałek indyka, z którego postanowiłam zrobić
marynowaną pieczeń, na którą przepis dostałam dosyć dawno temu od
koleżanki z pracy, która w zasadzie wszystkie pieczenie marynuje i
to w różny sposób. Muszę przyznać, że po raz pierwszy robię
taką marynatę, w której ważną rolę gra cebula i czosnek.
Smarując
tą marynatą mięso obawiałam się, że pod wpływem ciepła wszystko
spłynie, ale moje obawy były bezpodstawne. Wyszła super soczysta,
aromatyczna pieczeń, naprawdę godna polecenia.
Składniki:
80 dkg piersi z indyka
1 łyżka oleju
1 łyżka octu balsamicznego
1 łyżeczka słodkiej papryki
odrobinę papryki ostrej
1łyzeczka pieprzu ziołowego
sól według uznania ja dałam łyżeczkę
1 łyżeczka musztardy
1łyzka majonezu
1 nie za duża cebula
3 ząbki czosnku
odrobina oliwy na dno naczynia
żaroodpornego
Sposób przygotowania:
Mięso oczyścić z tłuszczu, umyć i dokładnie osuszyć. Przygotować marynatę z
podanych składników, na koniec dodać do powstałej pasty drobno
pokrojoną cebulę, czosnek i dokładnie wymieszać.
Tak przygotowaną
pastą posmarować z wszystkich stron mięso i włożyć do
żaroodpornego naczynia na dno, którego wlać odrobinę oleju. Przykryć
i odstawić na całą noc do lodówki. Następnego dnia rozgrzać
piekarnik do 180 stopni i piec w tym naczyniu żaroodpornym około 40
min. Po tym czasie zdjąć pokrywkę, oblać pieczeń powstałym
sosem i piec jeszcze 30 minut do miękkości i ładnego zrumienienia
mięsa. Ja podałam z ziemniakami i surówką z kiszonej kapusty.
Smacznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz