Niebawem tłusty czwartek, a jak
wiadomo w tym dniu nie powinno zabraknąć pączków i faworków. Jak
sięgam pamięcią w lata mojego dzieciństwa, to przypominam sobie,
że na tłusty czwartek moja mama zawsze smażyła faworki, zdarzało
się też, że smażyła i pączki, ale rzadziej, bo nie miała za
wiele czasu, bo pracowała. Gdy ja założyłam swoją rodzinę
faworki były jedynym wypiekiem, który potrafiłam zrobić. Przepis,
który odziedziczyłam po mojej mamie stosuję do dziś. Jeszcze
teraz nieraz mąż wspominając te czasy śmieje się, że już
myślał, że do końca życia z domowych moich wypieków będzie
musiał jeść tylko faworki.
Ale na szczęście tak nie jest, bo
dzięki mojemu uporowi i dzięki temu, że po porażkach nie
zniechęcałam się, teraz smażę nie tylko faworki, ale piekę
mnóstwo innych ciast, które nie raz modyfikuję i powstają nowe
wersje.
Składniki:
2,5 szklanki mąki
5 żółtek
szczypta soli
łyżka spirytusu
200g gęstej śmietany
3 kostki smalcu do smażenia (kiedyś
smażyło się na ceresie)
cukier puder do posypania
Sposób przygotowania:
Wszystkie składniki ciasta połączyć
i dokładnie wyrobić ciasto do uzyskania gładkiej, nie klejącej
się kuli. Następnie ciasto dokładnie wybić tłuczkiem do mięsa,
albo wałkiem, co jakiś czas składając i tłuc na nowo, aż do
pojawienia się pęcherzyków powietrza. Może to trwać około 20
minut. Po tym zabiegu ciasto rozwałkować bardzo cienko, pokroić na
prostokąty. Każdy prostokąt nacinać po środku i przewlec przez
otwór. Smażyć w gorącym tłuszczu z obydwu stron na złoty kolor,
a następnie odsączyć na ręczniku papierowym. Posypać cukrem
pudrem. Smacznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz