W czasach mojego dzieciństwa nikt z
naszych znajomych nie używał słowa żurek tylko żur. Dopiero o
wiele później, gdy powstawały osiedla z blokami wielopiętrowymi,
w których zamieszkiwało coraz więcej osób przyjeżdżających na Śląsk z innych regionów Polski coraz częściej używano słowa
żurek, który nie wiele miał wspólnego z naszym żurem, ponieważ
zupę tą w zupełnie inny sposób się przygotowywało.
W moim domu
rodzinnym żur zawsze był robiony na zakwasie z mąki żytniej,
kupowany u jednej i tej samej osoby, która odkąd pamiętam zawsze
zajmowała się jego domową produkcja i gotowany na wywarze z boczku wędzonego. Dopiero w późniejszych
latach, kiedy wyszłam za mąż miałam okazję poznać smak
prawdziwego śląskiego żuru, który robiła moja teściowa. Podstawą
tej zupy był żur robiony z prawdziwej mąki na żur zwanej przez
moich teściów śrotkom ( mąka żytnia 2000 gruby przemiał z
otrębami) z dodatkiem nociastka (zakwas chlebowy) i dużo czosnku.
Zupa ta przygotowywana była zawsze na wywarze z wędzonych kości,
żeberek, czy też wędzonego boczku. U nas znane były dwa rodzaje tej
zupy. Jedną z nich jest żur z tłuczonymi i okraszonymi
ziemniakami, a drugi to żur żyniaty. Od czasu kiedy miałam dostęp
do takiej mąki, żur kisiłam i kiszę zawsze sama.
Składniki:
30 dkg coś wędzonego (żeberka, kości
ze schabu wędzone, boczek)
2 l wody
szklanka żuru własnej roboty
kiełbasa rodzaj i ilość według
uznania
sól i pieprz do smaku
Sposób przygotowania:
Z mięsa wędzonego i wody ugotować
wywar z dodatkiem soli. Gdy mięso miękkie wyciągnąć z garnka, a
do wywaru wlać żur cały czas mieszając.Dodać pokrojoną w pół
plasterki kiełbasę, zmniejszyć gaz i gotować około 10 min.
Doprawić sola i pieprzem. Podawać z ugotowanymi, utłuczonymi i
okraszonymi słoninką i cebulką ziemniakami. Smacznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz