Kluski śląskie w moim wydaniu

Było już o roladzie, ale nic nie pisałam o najważniejszej rzeczy, czyli o kluskach śląskich. Niby wszyscy znają dokładny przepis, a tak naprawdę każdy robi po swojemu tak jak mu wygodnie i dobrze, bo ważne, żeby smakowały. U nas kluski zawsze robiła moja mama, ale kiedy wyjechała za kluski zabrałam się sama i muszę przyznać, że nie najlepiej mi wychodziły, dlatego do robienia tego specjału włączył się maż, który robi najlepsze kluski jakie jadłam. Teraz dobre kluski robi również mój młodszy syn, który będąc już na swoim nie wyobraża sobie niedzielnego obiadu bez nich, oraz starsza córka przygotowująca kluski rzadziej, ale też bardzo smaczne.
Tajemnicę, którą wam mogę zdradzić jest to, że nigdy nie dodajemy jajka do klusek tylko wodę, a i sposób gotowania jest inny, oraz to, że ziemniaki po przepuszczeniu przez praskę nie mogą być zimne, a te triki przekazała nam moja teściowa.

Składniki:

1 kg ziemniaków najlepiej sałatkowych

maka ziemniaczana w proporcji 1:4

woda w razie potrzeby

Przygotowanie:

Ziemniaki obrać i ugotować w osolonej wodzie, następnie odcedzić i przecisnąć przez praskę. Gdy ziemniaki jeszcze będą ciepłe dodać mąkę ziemniaczaną i wyrobić elastyczne ciasto, które nie może się kleić do ręki. Jeżeli kluska pęka dolać do ciasta trochę wody. Z tak przygotowanego ciasta formujemy nie za duże kluski i palcem wgniatamy dziurkę. W większym garnku nastawiamy wodę i doprowadzamy do jej zagotowania, dopiero wtedy wrzucamy część klusek i gotujemy do ich wypłynięcia. Gdy wypłyną wrzucamy resztę klusek i po wypłynięciu zmniejszamy płomień. Gotujemy jeszcze przez 5 minut na bardzo małym ogniu.