Zupa ryżowa kiedyś kojarzyła mi się
z zupą ugotowaną przez mojego tatę, który uwielbiał w każdej
zupie natkę pietruszki, a że w tych czasach zimową porą nie było
w sklepach zielonej pietruszki jak obecnie, moja mama zawsze suszyła
ją , aby była na zimę. Zawsze też suszyła miętę, by robić
napar miętowy, jak komuś dokuczał ból żołądka. Ale to inna
historia. Wracając do tej zupy ryżowej mojego taty, nigdy nie
zapomnę jej paskudnego smaku. A wszystko to przez tą suszoną pietruszkę, którą pomylił z miętą. Jeszcze dziś gdy pomyślę
o zupie ugotowanej na żeberkach wieprzowych z tą suszona mięta, to
mi się odbija. A najlepsze było to, że ani siostra, ani mama zupy nie jadły, bo po prostu mama ją wylała. Tylko ja biedna musiałam się z nią męczyć, żeby nie zrobić przykrości tacie.
Dlatego moja mama wymyśliła inną zupę ryżową,
żebym zapomniała o tamtej. I tak się stało. Nowa zupa
wyeliminowała całkowicie zupę na wywarze mięsnym, a tata jeżeli już sypał suszona pietruszkę to trzy razy ją dokładnie wąchał,
by się znowu nie pomylić. Pamiętam również, że nie raz będąc
dziećmi wraz z moją starszą siostra same o nią dopominałyśmy
się, bo bardzo nam smakowała. Zupa ta jest na czołowym miejscu nie
tylko w naszym jadłospisie, ale również w jadłospisie
samodzielnych już naszych dzieci, ponieważ nie dość, że jest pyszna to
jeszcze bardzo szybko się ją robi, a najważniejsze jest to, że nie może się nie udać.
Składniki
1 marchewka
1 pietruszka
kawałek selera
pół pora
5 łyżek ryżu
2 l wody
2 łyżki masła
płaska łyżka soli
ewentualnie pieprz i przyprawa magi do
smaku
Sposób przygotowania:
Marchewkę, pietruszkę, seler obrać,
umyć i zetrzeć na tarce o dużych oczkach. Por pokroić na pół
talarki. Roztopić masło w garnku, wrzucić jarzyny i chwilę dusić
w tym maśle, co chwilę mieszając, żeby nie dopuścić do zbrązowienia. Zalać wszystko woda, dodać płaską łyżkę soli i
zagotować. Dodać ryż i gotować do miękkości. Doprawić magi i ewentualnie pieprzem. Smacznego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz