O żurze pisałam już w innym poście,
w którym wspomniałam też o dwóch rodzajach tej zupy. Żur z
ziemniakami gotowanymi osobno dokładnie już opisałam, teraz czas
na żur żonaty, który tak właściwie pierwszy raz jadłam u moich
teściów, bo teściowa te zupy robiła na przemian. Jeśli o mnie
chodzi stanowczo wolę żur z tłuczonymi i okraszonymi ziemniakami,
natomiast żur żonaty robi się szybciej, bowiem ziemniaki gotuje
się w wywarze, a następnie wlewa się żur najlepiej własnej
roboty.
Jak się robi taki żur napiszę w innym poście po powrocie
do domu, bo teraz jestem w dalszym ciągu u mojej córki w Niemczech
i oczywiscie przywiozłam jej taki swojski żur, bo wiem, że lubią,
nawet nasz dwuletni wnusio wcinał, aż mu się uszy trzęsły.
Składniki:
30 dkg coś wędzonego (żeberka, kości
ze schabu wędzone, boczek)
2 l wody
szklanka żuru własnej roboty
6 – 7 ziemniaków
kiełbasa rodzaj i ilość według
uznania (może być boczek z wywaru drobno pokrojony)
sól i pieprz do smaku
Sposób przygotowania:
Z mięsa wędzonego i wody ugotować
wywar z dodatkiem soli. Gdy mięso miękkie wyciągnąć je z garnka,
dodać obrane, pokrojone w większe kawałki ziemniaki i gotować do
miękkości. Następnie do wywaru z ziemniakami wlać żur cały czas
mieszając. Dodać pokrojona w pół plasterki kiełbasę, zmniejszyć
gaz i gotować około 10 min. Doprawić solą i pieprzem.Smacznego.
Tak całkiem po śląsku to żur ŻYNIATY,hihihihi, też go lubię, ten robi sie szybciej.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMa Pani rację i tak dokładnie nie pamiętam już dlaczego my nazywaliśmy go żonatym, może dlatego, że mieszkaliśmy w takim otoczeniu, w którym nie wiedzieli co znaczy żyniaty.
OdpowiedzUsuń